Słowo na 16 grudnia 2022

Rok 1953 był bardzo trudny dla ks. Jana Marszałka. Dotknęły go szykany i represje ze strony władz, co doprowadziło do nakazu opuszczenia parafii w Łodygowicach. Przebywał więc trochę w domu rodzinnym i potem jako rezydent w Skrzypnem k. Szflar, gdzie mieszkał przy tamtejszej kaplicy. Władze komunistyczne zabroniły mu jednak sprawować funkcji kapłańskich. W grudniu 1953 roku ks. biskup Franciszek Jop otrzymał zezwolenie od władz komunistycznych na przywrócenie ks. Jana Marszałka do posługi duszpasterskiej. Skończyła się w ten sposób jego tułaczka. Władze nie zgodziły się jednak na jego powrót do Łodygowic, więc biskup Jop, który był wtedy administratorem w Krakowie, posłał go do parafii Biały Kościół, która była wtedy bez proboszcza. Ks. Marszałek zjawił się tam 23 grudnia 1953 roku, a następnego dnia, w Wigilię Bożego Narodzenia, objął posługę i odprawiał Pasterkę, witając się z nowymi parafianami.


W tamtejszej kronice ks. Jan zapisał, że ten zimowy czas nie sprzyjał budowaniu dobrego wrażenia o tej parafii. Na plebanii było zimno, bo piece były przepalone, a okna nieszczelne. Również w kościele było zimno i wilgotno, a przy zawiejach odczuwało się nawet powiewy wiatru. Frekwencja była słaba, szczególnie w dniach niepogody, bo ludzie mieli daleko do kościoła.
Homilię na Pasterce rozpoczął od wzruszających słów. „W tę świętą noc pełną tajemnic, śpiewu anielskiego, blasku gwiazd, w tę noc kiedy serca Wasze nabrzmiałe są miłością ku Bogu i ludziom, kiedy z cichym szelestem padają białe płatki śniegu, staję po raz pierwszy przed Wami, drodzy Parafianie, aby się z Wami przywitać. (…) Staję przed Wami jako nowy Wasz duszpasterz z pewnym lękiem, bo zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności jaka mnie czeka przed Bogiem i sumieniem za Wasze dusze. (…) Staję przed Wami z ufnością w pomoc u Bożego Serca i Niepokalanego Serca Matki Najświętszej oraz w ufając w Waszą dobrą wolę”.
Dlatego w pełni świadomy tej odpowiedzialności ks. Marszałek z wielkim zaangażowaniem podjął posługę wraz z tamtejszym wikariuszem. Rozpoczęli od systematycznej katechizacji i punktualnego zaczynania nabożeństw. Katechizację prowadzono w kruchcie kościoła, którą w zimie można było jakoś ogrzewać. Regularna posługa spowiedzi, odwiedzanie chorych, troska o ubogich, rekolekcje parafialne i porządkowanie kościoła oraz otoczenia plebańskiego zostały szybko zauważone w parafii przez wiernych. Coś zaczęło się zmieniać. Sam ks. Marszałek napisał w kronice, że sąd o skuteczności tych podjętych wysiłków duszpasterskich należy do Boga. On widział ciągle konieczność usilnej pracy, bo zauważał w parafii obojętność religijną, szerzące się sekciarstwo oraz wpływy „Świadków Jehowy”. Cieszył się jednak z dobrej współpracy z parafianami.


Oto już końcem czerwca 1954 roku ks. bp Franciszek Jop, w czasie wizytacji kanonicznej, ocenił stan parafii bardzo pozytywnie. Trzeba powiedzieć, że było to zaledwie po kilku miesiącach posługi duszpasterskiej ks. Jana Marszałka. Zauważył widoczne trudności lokalowe. Na przykład kancelaria parafialna znajdowała się w jednym z pokoi na plebanii, a plebania była wilgotna i wymagała remontu. Natomiast wszystkie księgi parafialne i cała dokumentacja była uporządkowana i prowadzona w sposób wzorowy. Na szczególną pochwałę księdza biskupa zasłużył fakt, ze kościół był otwarty w ciągu dnia, by wierni mogli nawiedzać Najświętszy Sakrament. Nie uszło jego uwagi, że wszędzie utrzymana jest wzorowa czystość. Nie brakuje szat liturgicznych i naczyń, a szczególnie bielizny kielichowej. Zostały bowiem policzone puryfikaterze, korporały i ręczniczki, przechowywane w schludnym miejscu w zakrystii.


Ksiądz biskup ocenił także, że stan duchowy parafii jest dobry, a wierni są przywiązani do wiary i do Kościoła. Dobry jest także stosunek wiernych do proboszcza i ich ofiarność na potrzeby parafii jest wystarczająca. Nie uszło uwagi biskupa, że ks. proboszcz odwiedza chorych kilka razy do roku i troszczy się o biednych. Zauważył jednak braki w wiedzy religijnej u wiernych.
Tę stosunkowo szybką zmianę oblicza parafii znamy także z tego co działo się wcześniej w Łodygowicach od 1951 roku. Gorliwość duszpasterska ks. Jana zmieniła wtedy obraz parafii, ale stała się powodem szykan ze strony władz i ostatecznie jego wyrzucenia z parafii. Tutaj, w Białym Kościele, jego mądrość i gorliwość duszpasterska przyniosła podobne owoce. Okazało się, że ten kapłan, mimo trudnych doświadczeń jakie przeszedł w ostatnim czasie, nie stracił swej gorliwości. Trzeba także wspomnieć, że w marcu 1954 roku odeszła do Pana także jego mama Jadwiga. On jednak zanurzony w głębokiej przyjaźni z Boskim Mistrzem i oddany Matce Najświętszej, nadal wiernie trwał w swojej posłudze kapłańskiej jak wcześniej. Trudno zatem dziwić się, że gdy musiał opuścić parafię w Białym Kościele i wrócić do Łodygowic, parafianie protestowali nawet u Prymasa.
Dziękując Panu Bogu za tego wspaniałego kapłana jednoczymy się w modlitwie także o łaskę jego wyniesienia do chwały ołtarzy. Nasze kolejne spotkanie w Łodygowicach będzie w piątek 16 grudnia 2022 roku o godzinie 17.00. Jeśli nic się nie zmieni naszej modlitwie będzie przewodniczył ks. Antoni Świerczek, nasz rodak i prorektor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.
Zapraszam do wspólnego spotkania na modlitwie, zarówno fizycznie jak i duchowo.


Ks. Stanisław Mieszczak SCJ
postulator

 

Na zdjęciu wizytacja ks. biskupa w Białym Kościele 1954 rok