Naszej wrześniowej miesięcznicy przewodniczył ks. Marcin Jakubiec, nasz rodak, który obecnie pracuje jako kapelan w szpitalu w Żywcu. Posługę kapłańską pełni już 18 lat. Mówi, że nie spotkał osobiście za życia Sługi Bożego ks. Prałata Jana Marszałka, ale wzrastał pośród wspomnień o nim i w klimacie duchowego dziedzictwa, które nam zostawił. Jemu też w pewnej mierze zawdzięcza dar swojego powołania kapłańskiego. W swojej homilii, nawiązując do liturgii słowa, przywołał uzdrowienie sługi setnika i w tym kontekście wspomniał o posłudze kapłańskiej ks. Jana. Podzielił się także swoimi doświadczeniami z posługi wśród chorych i wśród personelu w szpitalu. Sam doświadcza jak bardzo potrzebny jest kapłan zarówno człowiekowi doświadczonemu chorobą, ale także tym wszystkim, którzy są przy chorych. Serdecznie dziękujemy mu za to cenne świadectwo.
Wrzesień przywołuje nam na pamięć wielką tragedię II wojny światowej. Wspominaliśmy niedawno 85 rocznicę jej rozpętania przez Niemcy i ich sojuszników. W zapiskach Sługi Bożego ks. Jana Marszałka nie znajdujemy bezpośredniego odniesienia do tych wydarzeń, ale jako duszpasterz stara się ukazać problem nieszczęść, które dotykają człowieka.
W kilku homiliach przypomina, że nieszczęścia i tragedie w życiu człowieka najczęściej wiążą się ze świadomym odrzuceniem Pana Boga w danym środowisku. Nie na darmo w naszej kulturze powstało powiedzenie: bez Boga ani do proga! W jednej ze swoich homilii, próbując odpowiedzieć na pytanie skąd bierze się owa nienawiść do Boga, cytuje fragment listu św. Pawła do Rzymian Poznawszy Boga, nie jako Boga chwalili, ani dziękowali; ale znikczemnieli w myślach swoich, i zaćmione jest bezrozumne serce ich. Albowiem powiadając się być mądrymi, głupimi się stali. (Rz 1,21-22). Łatwo się domyśleć, że ten tekst jest jeszcze w starym tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka. Dzisiaj brzmi on nieco bardziej przystępnie dla nas: Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych stali się głupimi. I dodaje jeszcze kolejne zdanie św. Pawła z tego listu: Dlatego poddał Bóg pożądliwościom serce ich, aby czynili to co nie przystoi. (Rz 1,28). Oto jedna z przyczyn nieszczęścia, które nawiedza ludzkość, czyli wojny i terroryzmu.
Od trzech lat nasza miesięcznica w sierpniu jest związana obecnością pielgrzymów z Bachowic, parafii w której pracował Sługa Boży ks. Jan Marszałek w latach 1942 do 1951. Inicjatywa jest wspaniała, bo wyrasta z przekonania, że wspólna modlitwa w jakiejś sprawie przynosi obfitsze owoce. Warto przypomnieć, że z Bachowic pochodzi Czcigodny Sługa Boży ojciec Rudolf Warzecha, karmelita bosy, któremu w 1945 roku ks. Jan Marszałek urządzał prymicje.
Naszej Mszy Świętej przewodniczył ks. Jerzy Skórkiewicz, proboszcz parafii Bachowice. W swojej homilii wyakcentował rolę kapłaństwa, związanego z ofiarą Jezusa Chrystusa. Przywołał kilka znamiennych postaci kapłanów, którzy umieli służyć ludowi Bożemu nawet w najtrudniejszych po ludzku mówiąc czasach. W tę panoramę wpisuje się także Sługa Boży ks. Jan Marszałek.
Miesiąc sierpień daje nam okazję do wspominania ważnych wydarzeń z życia naszej Ojczyzny i dlatego stał się także, z inicjatywy naszych pasterzy, miesiącem trzeźwości. Właśnie trzeźwość pozwala zachować człowiekowi jego godność i prawdziwe poczucie wolności. Niestety, ale alkoholizm był i jest nadal przyczyną degradacji człowieka i przyczynia się do utraty jego godności osobistej i wolności. To błogosławiony prymas Stefan Wyszyński rzucił hasło: „Przez abstynencję wielu do trzeźwości wszystkich”. Dlatego spójrzmy tym razem na problem pijaństwa razem ze Sługą Bożym ks. Janem Marszałkiem.
W upalny lipcowy wieczór zgromadziliśmy się jak każdego 16 dnia miesiąca na wspólnej modlitwie o dar rozpoznania świętości naszego Sługi Bożego ks. Jana Marszałka i o błogosławieństwo Boże w jego procesie beatyfikacyjnym. Modlitwa nasza w tym dniu była związana ze wspomnieniem Matki Bożej z Góry Karmel. W tym dniu parafia w Krzeczowie, rodzinna parafia ks. Jana Marszałka, przeżywała swoje święto patronalne, czyli dzień odpustu. Ponieważ zostałem poproszony przez tamtejszego proboszcza ks. Alberta Wołkiewicza o wygłoszenie homilii, więc połączyłem miejsce urodzin ks. Jana i miejsce jego pierwszych doświadczeń religijnych przy Matce Bożej Szkaplerznej z parafią w Łodygowicach - gdzie tak ofiarnie pracował i oddał swoją duszę Bogu. Ponadto parafianie z Krzeczowa prosili o przekazania serdecznych pozdrowień wszystkim zgromadzonym dzisiaj na modlitwie o beatyfikację Sługi Bożego.
W tradycji Kościoła katolickiego miesiąc lipiec skupia naszą uwagę na Najdroższej Krwi naszego Pana Jezusa Chrystusa. Od tego Święta rozpoczynał się miesiąc i codziennie odmawiano stosowną litanię. Dzisiaj wracamy trochę w wielu wspólnotach do tej wymownej modlitwy litanijnej. Temat ten w istocie zawsze jest trudny do przyjęcia dla niektórych, jak zresztą było to już w czasach Pana Jezusa. Gdy w synagodze w Kafarnaum uczniowie i inni słuchacze usłyszeli słowa Pana Jezusa: „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6,54) wielu oddaliło się od Niego. Wielu boi się krwi, bo wiąże się z cierpieniem.
Czerwiec jest związany w naszej katolickiej tradycji z nabożeństwem do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Wiemy dobrze, jak bardzo ta duchowość była bliska naszemu Słudze Bożemu ks. Janowi Marszałkowi. Spróbujmy zatem pozbierać niektóre myśli z jego zapisków, którymi dzielił się z nami jako gorliwy duszpasterz. Nie na darmo nazywamy go przecież kapłanem według Bożego Serca.
W jednym ze swoich kazań, wygłoszonym prawdopodobnie w kontekście rozważania Tajemnicy Eucharystii (być może w „oktawie Bożego Ciała”), przypomniał ważny aspekt nauki Kościoła, że Eucharystia jest wewnętrzną potrzebą Serca Jezusowego. Jest po prostu darem Jego miłości. Nawet jeśli wielu ludzi nie jest w stanie tego należycie zrozumieć, to właśnie tak wyraża się bezinteresowna miłość. Ta miłość sprowadziła Syna Bożego na ziemię, by dokonał odkupienia człowieka. Ale to Mu nie wystarczało. Moc tej miłości zawarł w Tajemnicy Eucharystii, która stała się tak łatwo dostępna dla wszystkich ludzi, dopóki ten świat będzie istniał. Stała się dostępna dla każdego kto wierzy i pragnie zjednoczyć się z Nim.
Naszą modlitwę w 35 rocznicę przejścia Sługi Bożego ks. prałata Jana Marszałka do Domu Ojca przeżyliśmy w klimacie paschalnym wraz dziećmi, które w niedzielę przystąpiły po raz pierwszy do Stołu Pańskiego. Towarzyszyła nam także świadomość obecności Patrona tego dnia, św. Andrzeja Boboli, kapłana, męczennika i Patrona Polski. Staraliśmy się kolejny raz zobaczyć związki Sługi Bożego ks. Jana ze św. Andrzejem, który został kanonizowany już w czasie jego posługi duszpasterskiej w Skawinie, a było to wielkie wydarzenie w Rzeczypospolitej.
35 rocznica przejścia
Sługi Bożego ks. Jana Marszałka do Domu Ojca
16 maja 1989
Dobrze pamiętamy, że wieczorem 16 maja 1989 roku odszedł do Domu Ojca Sługa Boży ks. Jan Marszałek. Ks. prałat Józef Niedźwiedzki, dwa lata temu, właśnie w 33 rocznicę śmierci, ze wzruszeniem przybliżył nam niektóre szczegóły z tych świętych chwil.
Pan Bóg pozwolił ks. Janowi przeżywać ostatnie godziny swego życia tutaj na ziemi we wspólnocie, która otaczała go modlitwą. Ks. Józef udzielił mu Sakramentu Chorych oraz Wiatyku - czyli Komunii świętej na moment przejścia z tego świata. Obecne były także panie, które pracowały na plebanii i opiekowały się księdzem Janem. Chociaż po ludzku nie mogły już nic zrobić, by pomóc mu w cierpieniu, gorliwą modlitwą otaczały słabnącego. Wspólnie odmówili Apel Jasnogórski, Koronkę do Bożego Miłosierdzia, włożyły mu do ręki gromnicę i powtarzali Chwała Ojcu, Pod Twoją obronę, Jezu ufam Tobie. Ks. Józef przypomniał jak trudno było w tym momencie powtarzać słowa modlitwy, szczególnie „gdy wszystko się wyciszyło”.
Przypatrując się postaci Sługi Bożego, ks. Jana Marszałka, kontynuujmy naszą refleksję nad jego synowską czcią w stosunku do Matki Najświętszej. W poprzednim miesiącu zgłębialiśmy tajemnicę Jej narodzenia i jakie łaski przynosi nam to święto, w oparciu o jedną z jego homilii. Tym razem pragnę skupić Waszą uwagę na innej homilii ks. Jana, w której ukazuje on wiernym, jak wspaniałym źródłem prawdziwej nadziei jest dla nas Maryja. Jak często bywa, trudno nam określić kiedy i gdzie ta homilia została wygłoszona. Są to po prostu dość szczegółowe notatki, które zatytułował „Matka dobrej nadziei” (Teksty I, 46).