Wrzesień przywołuje nam na pamięć wielką tragedię II wojny światowej. Wspominaliśmy niedawno 85 rocznicę jej rozpętania przez Niemcy i ich sojuszników. W zapiskach Sługi Bożego ks. Jana Marszałka nie znajdujemy bezpośredniego odniesienia do tych wydarzeń, ale jako duszpasterz stara się ukazać problem nieszczęść, które dotykają człowieka.
W kilku homiliach przypomina, że nieszczęścia i tragedie w życiu człowieka najczęściej wiążą się ze świadomym odrzuceniem Pana Boga w danym środowisku. Nie na darmo w naszej kulturze powstało powiedzenie: bez Boga ani do proga! W jednej ze swoich homilii, próbując odpowiedzieć na pytanie skąd bierze się owa nienawiść do Boga, cytuje fragment listu św. Pawła do Rzymian Poznawszy Boga, nie jako Boga chwalili, ani dziękowali; ale znikczemnieli w myślach swoich, i zaćmione jest bezrozumne serce ich. Albowiem powiadając się być mądrymi, głupimi się stali. (Rz 1,21-22). Łatwo się domyśleć, że ten tekst jest jeszcze w starym tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka. Dzisiaj brzmi on nieco bardziej przystępnie dla nas: Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych stali się głupimi. I dodaje jeszcze kolejne zdanie św. Pawła z tego listu: Dlatego poddał Bóg pożądliwościom serce ich, aby czynili to co nie przystoi. (Rz 1,28). Oto jedna z przyczyn nieszczęścia, które nawiedza ludzkość, czyli wojny i terroryzmu.
Kiedy patrzymy na okropności współczesnych wojen, na niesprawiedliwości wprowadzane przez tych, którzy mają różne formy władzy, często zdobyte w sposób nieuczciwy, człowiek pyta się dlaczego ta niesprawiedliwość. Można zapytać co zyskali bolszewicy wysadzając w 1931 roku katedrę Zbawiciela w Moskwie. Co zyskali komunistyczni władcy Madrytu w 1936 roku, kiedy zburzyli piękną figurę Najświętszego Serca Zbawiciela strzelając do niej z karabinów. Był to jedynie przejaw wielkiej nienawiści do wszystkiego co Boże. Skąd bierze się taka nienawiść, która prowadzi do zniszczenia, a nie przynosi pozytywnych zysków. Wiemy dobrze skąd!
Podejmując ten temat ks. Jan w innym kazaniu przywołuje odwieczny dylemat człowieka cierpiącego, a szczególnie człowieka wierzącego. „Pokazujemy to, co się dzieje w świecie, tę zorganizowaną bezkarność, która zaprzecza podstawom wolności, tak często cisną się na usta słowa: Gdzie jesteś Panie, dlaczego pozwalasz tak długo szatanowi dokazywać na świecie i dopuszczać się takiej krzywdy na twoich, czemu nie zrobisz porządku z tym łotrostwem?. Tego i pierwsi uczniowie nie mogli (pojąć) i o tę tajemnicę krzyża rozbiła się ich wierność. Trudniejsza to tajemnica do przyjęcia, aniżeli tajemnica Trójcy Świętej”.
Siły zła działają jednak bardzo inteligentnie. Chociaż mówimy, że skarb wiary nosimy w naczyniach glinianych (por. 2Kor 4,7), czyli kruchych, to jednak nie jest go tak łatwo wyrwać z ludzkiego serca. Metoda Złego jak zwykle polega na ukazaniu zła w sposób atrakcyjny, a dobro zohydza różnymi zabiegami. Tak dzieje się zawsze w historii. Ks. Jan przypomina tę zasadę po doświadczeniu różnych fal walki z religią katolicką, które sam przeżył zarówno przed wojną, jak i po wojnie. Przypomina, że wiary nie mogą wyplenić od razu, dlatego muszą ją najpierw człowiekowi zohydzić. Muszą poderwać korzenie wiary, odebrać wiernym znaczenie wartości życiowej ich przekonań. Wtedy wierzący, który nie będzie dbał o swoją wiarę, będzie po prostu milczał wobec antyreligijnej propagandy. Nie zareaguje na zło (por. Teksty I, 1).
Ksiądz Prałat jako kapłan, świadomy swojej odpowiedzialności za prowadzenie ludu Bożego, podaje także jedno z ważnych lekarstw na zaistniałą sytuację, czerpiąc ze skarbca nauki Kościoła. Powtarza wiele razy, że ludzkość dla swojego uzdrowienia musi wymazać w swoim sercu wszystko to, ludzi dzieli między sobą i z Bogiem. Trzeba wyeliminować przede wszystkim samolubstwo. Serce, które nienawidzi Boga i ludzi, które kocha tylko siebie zatruwa środowisko w którym żyje. Potrzeba zatem serca, które kocha nade wszystko Boga i kocha ludzi, aż do ofiary z samego siebie. Takie serce widzi ks. Jan w sercu Matki Boga, bo jest ono w stanie zapalić miłością serca ludzi obarczonych nieszczęściem grzechu.
Sługa Boży opiera się tutaj znowu na doświadczeniu Kościoła. Bóg sam objawia serce Matki Bożej w Fatimie w 1917 roku. Było w czasie, gdy serca owładnięte złem rozpalały pożogę wojenną i chciały jak najwięcej serc ludzkich „wtrącić w otchłań nędzy”. Matka Najświętsza z woli Boga „upomina się i wskazuje swoje Niepokalane Serce” (por. Teksty I, 69).
„A kiedy płonęły stosy trupów w Dachau i Oświęcimiu, kiedy człowiek doszedł do takiej nienawiści drugiego człowieka, że masowo mordował, Ojciec św. Pius XII 31.X.1943 r. powierza świat Niepokalanemu Sercu Maryi, szukając w tym Sercu ratunku dla krwawiącej się w straszliwej wojnie ludzkości” (Tamże).
Ks. Prałat przywołuje także piękny i mądry gest naszych biskupów, którzy w 1946 roku, po zakończonej wojnie i wobec rodzącej się nowej niepewnej rzeczywistości, oddali nasz kraj w opiekę Niepokalanego Serca Maryi. Przytoczył argumentację arcypasterzy. „To Serce Niepokalane jest upomnieniem i przestrogą dla ludzkości przed katastrofą z powodu ohydnych brudów i nieładu w życiu jednostek i wspólnoty” (Tamże).
Widzimy, jak bardzo nauczanie Kościoła, przytoczone tutaj w homiliach ks. Marszałka, jest wciąż aktualne. Nie traćmy nadziei, ale opierajmy się na naszej wierze w obliczu zagrażającego nam zła.
Serdecznie zapraszam na kolejną naszą miesięcznicę, 16 września o godzinie 18.00 w Łodygowicach. Posługę słowa Bożego obiecał podjąć ks. Marcin Jakubiec, nasz rodak, który pracuje jako kapelan w szpitalu w Żywcu. Niech nasza wspólna modlitwa wznosi się do Boga w tej ważnej dla nas sprawie, a z pewnością od Tronu Bożego spłynie błogosławieństwo w nasze życie osobiste, rodzinne i społeczne. Pomoże nam w tym z pewnością Sługa Boży.
W Sercu Jezusa
Ks. Stanisław Mieszczak SCJ
postulator