Przypatrując się w jaki sposób Sługa Boży ks. prałat Jan Marszałek przeżywał różne wydarzenia w swoim życiu zauważamy pewne charakterystyczne cechy jego postawy kapłańskiej. Chodzi po prostu o chrześcijańskie cnoty, a przede wszystkim takie jak jego wiara, całkowite zaufanie Bogu, miłość do Boga i do człowieka. W wydarzeniu, które pragnę tutaj opisać, mamy tego kolejny przykład.
W tym miesiącu nasza comiesięczna modlitwa odbywa się w okresie odwiedzin duszpasterskich w rodzinach, czyli kolędy. Ważny czas dla parafii i tak też traktował go ks. Marszałek. Zawsze na zakończenie tego czasu mówił kazanie, w którym podsumowywał spotkania duszpasterzy z rodzinami. Z wielką ciekawością można przeczytać notatki do jednej z takich homilii. Nie ma ona jednak daty, choć musiało to być niedługo po lądowaniu Apollo 11 na Księżycu. Oto kilka wymownych zdań z tych zapisków.
Rok 1953 był trudny dla społeczeństwa i dla Kościoła w Polsce. W styczniu (21-26) w Krakowie przed Wojskowym Sądem Rejonowym odbywał się pokazowy proces przedstawicieli kurii krakowskiej. Prokurator określał podsądnych jako bandę „zdrajców, szpiegów i wyrzutków”. Powszechnie rozpowszechniano opinię, że kuria krakowska jest „siedliskiem reakcji powiązanej z ośrodkami szpiegostwa i dywersji”. Trzech oskarżonych skazano na karę śmierci a pozostałych na długie więzienia. Wyrok śmierci nie został jednak wykonany, ale zamieniony na karę dożywotniego więzienia w sierpniu 1953 roku.
Rok 1953 był bardzo trudny dla ks. Jana Marszałka. Dotknęły go szykany i represje ze strony władz, co doprowadziło do nakazu opuszczenia parafii w Łodygowicach. Przebywał więc trochę w domu rodzinnym i potem jako rezydent w Skrzypnem k. Szflar, gdzie mieszkał przy tamtejszej kaplicy. Władze komunistyczne zabroniły mu jednak sprawować funkcji kapłańskich. W grudniu 1953 roku ks. biskup Franciszek Jop otrzymał zezwolenie od władz komunistycznych na przywrócenie ks. Jana Marszałka do posługi duszpasterskiej. Skończyła się w ten sposób jego tułaczka. Władze nie zgodziły się jednak na jego powrót do Łodygowic, więc biskup Jop, który był wtedy administratorem w Krakowie, posłał go do parafii Biały Kościół, która była wtedy bez proboszcza. Ks. Marszałek zjawił się tam 23 grudnia 1953 roku, a następnego dnia, w Wigilię Bożego Narodzenia, objął posługę i odprawiał Pasterkę, witając się z nowymi parafianami.
Nasze comiesięczne spotkanie modlitewne, gdy prosimy o łaskę rozpoznania woli Bożej w sprawie ks. Prałata i o błogosławieństwo w jego procesie beatyfikacyjnym, odbywa się za każdym razem w innym klimacie roku liturgicznego. Miesiąc listopad pomaga nam pielęgnować pamięć o naszych bliskich zmarłych, wspierając ich naszą modlitwą o wieczną radość. Jesteśmy przekonani, że Sługa Boży ks. Jan Marszałek sam cieszy się już nagrodą nieba. Ale to właśnie on uczył nas duchowej troski o zmarłych i o zmarłych kapłanów, którzy byli z nami związani. Jak już o tym pisałem, posłużył się kiedyś pięknym porównaniem. Mówił, że modlitwa za zmarłych kapłanów przypomina gromadzenie się dzieci wokół trumny ojca. Natchnieni właśnie tą myślą objęliśmy naszą modlitwą zarówno zmarłych kapłanów rodaków oraz tych, którzy kiedyś pracowali w naszej parafii. Jest to sposób naszej łączności w modlitwie z naszym ks. Janem. Razem z nim stajemy przez tronem Boga i Baranka w tajemnicy świętych obcowania. W perspektywie jubileuszu naszej parafii warto więc spojrzeć także na groby proboszczów z XIX wieku i innych kapłanów, których groby znajdują się na naszym cmentarzu.
Miesiąc listopad wiąże się w dużej mierze ze wspomnieniem wiernych zmarłych, z cmentarzem i często dzisiaj także z całym biznesem wokół cmentarza. Dla nas wierzących ważniejsza jest jednak tajemnica świętych obcowania, czyli tajemnica naszej wspólnoty ze świętymi przebywającymi w niebie i w czyśćcu. Wymaga ona jednak nieustannie weryfikacji jej rozumienia zgodnie z wymogami katechizmu. Często potoczne uproszczenia prowadzą do niewłaściwego myślenia w tym względzie. W naszej modlitwie przy Słudze Bożym ks. Janie Marszałku spróbujmy przywołać jego nauczanie w tym ważnym dla nas wszystkich temacie. A był to kapłan mądry, więc uczył nas głębokiego spojrzenia na tę tajemnicę.
W niedzielę 16 października zbiegły się cztery motywy naszego świętowania. Oczywiście już sama niedziela przyniosła nam ważne przesłanie, związane z przeżyciem spotkania z Chrystusem Zmartwychwstałym oraz liturgia słowa Bożego wprowadziła nas do refleksji nad ważnymi cechami naszej modlitwy, szczególnie nad pokorną wytrwałością. Drugim motywem był oczywiście dzień papieski, 44 rocznica wyboru kard. Karola Wojtyły na Stolicę św. Piotra. Dzień ten był zawsze dniem dziękczynienia Panu Bogu z całe dzieło św. Jana Pawła II, ale obecnie Kościół w Polsce buduje żywy pomnik wdzięczności w postaci wspierania Dzieła Nowego Tysiąclecia. To dzieło polega na zbieraniu funduszy na stypendia dla uboższych studentów. Wydaje się, że jest to inicjatywa bliska sercu samego św. Jana Pawła II. Dla nas był to także dzień kolejnej miesięcznicy związanej z modlitwą o błogosławieństwo Boże w procesie beatyfikacyjnym Sługi Bożego ks. prałata Jana Marszałka. Natomiast czwartym motywem świętowania tego dnia było 25 lecie odnowienia Akcji Katolickiej w naszej parafii. Ponieważ właśnie jej członkowie od samego początku troszczyli się najwięcej o zachowanie pamięci o naszym Słudze Bożym, dlatego połączenie tego jubileuszu z miesięcznicą modlitwy o beatyfikację Sługi Bożego było jak najbardziej uzasadnione.
Nasz parafialny oddział Akcji Katolickiej przeżywa jubileusz 25 lecia od kiedy odnowiła swoją działalność po okresie zawieszenia w czasach reżimu komunistycznego. Opis wspaniałych owoców jej posługi dla Kościoła i dla społeczeństwa przed wojną i w pierwszych latach po wojnie łatwo znaleźć w odpowiednich publikacjach. Ponieważ członkowie tej katolickiej organizacji w Łodygowicach zadbali pierwsi o zachowanie pamięci o Słudze Bożym księdzu prałacie Janie Marszalku i cały czas pielęgnują tę pamięć ze szczególnym zaangażowaniem, zatem ich jubileusz spróbujmy podkreślić właśnie w powiązaniu z księdzem Prałatem. Jego zaangażowanie w formację Akcji Katolickiej dotycz oczywiście okresu przedwojennego. Po roku 1951, kiedy ks. Marszałek rozpoczął swoją posługę w naszej parafii, działalność Akcji Katolickiej została już oczywiście zawieszona przez ówczesne władze państwowe.
Wrześniowa miesięcznica naszej modlitwy o błogosławieństwo Boże w procesie beatyfikacyjnym Sługi Bożego ks. Jana Marszałka przypada po święcie Podwyższenia Krzyża i wspomnieniu liturgicznym Matki Bożej Bolesnej, nazywanej także Siedmiobolesną przez Słowaków. Postawienie krzyża Chrystusa w centrum naszego życia, czyli podwyższenie jego znaczenia na drodze do naszego zbawienia, wprowadza coś bardzo ważnego w naszą codzienność. Mówi o tym nasza wspaniała pieśń, która jest tłumaczeniem łacińskiego hymnu „Vexilla Regis”: Króla wznoszą się znamiona, tajemnica krzyża błyska. Na nim życie śmiercią kona, lecz z tej śmierci życie tryska”. Tajemnica krzyża zawsze jest trudna, choć Chrystus dopisał do niej rozdział o zwycięstwie nad złem i śmiercią. To dlatego tradycja Kościoła ukazuje nam przy tej tajemnicy także osobę Matki Najświętszej, Matki Bożej Bolesnej, naszej Wspomożycielki. Nie jest to przypadek.
Wspominając z wdzięcznością Sługę Bożego ks. Jana Marszałka warto przywołać jeszcze jeden z ważnych aspektów jego życia. Chodzi o jego usilne starania o nowy kościół w Łodygowicach Górnych. W czasach gdy nie było jeszcze tylu samochodów „górzanie” mieli przecież ponad godzinę drogi do kościoła. Ten duszpasterz nie tylko odczuwał osobiście ten problem, ale znał także wcześniejszą historię ich starań o pozwolenie na nowy dom Boży.
Ks. Marszalek żył tym problemem bardzo głęboko. Kiedyś, w drugiej połowie lat sześćdziesiątych, jechałem jako ministrant z ks. Prałatem, z panem kościelnym Więzikiem i panem organistą Barcikiem na kolędę do Łodygowic Górnych. Jechaliśmy saniami drogą przez wieś. Widać zima była „jak dawniej bywało”. Kiedy znaleźliśmy się naprzeciw miejsca gdzie dzisiaj stoi kościół, było tam oczywiście szczere pole. A ksiądz Prałat pyta nas wszystkich, czy widzicie kościół. Popatrzyliśmy oczywiście w kierunku Pietrzykowic, gdzie często było widać z daleka tamtejszy kościół, ale ks. Prałat szybko skorygował z uśmiechem nasze patrzenie – czy widzicie tutaj kościół. Wiadomo już było wszystkim, że jeśli otrzymamy pozwolenie na budowę nowego kościoła, to powstanie on właśnie w tym miejscu. Ale wtedy istniał on jedynie w wyobraźni ks. Marszałka.