W poprzednim miesiącu przybliżyłem bardzo trudny moment z życia i posługiwania kapłańskiego Sługi Bożego ks. Jana Marszałka z roku 1956, kiedy na polecenie Biskupa krakowskiego musiał wrócić do parafii w Łodygowicach. Parafianie w Białym Kościele bardzo go szanowali i cieszyli się owocami jego gorliwej posługi. Tymczasem ludzie wrogo nastawieni z Łodygowic, organizowani przez służby komunistyczne, dawali mu bardzo nieprzyjemne sygnały, a nawet groźby. On jednak zachowuje się w tej sytuacji jak prawdziwy kapłan, który kocha Chrystusa oraz Jego Kościół i w Nim pragnie służyć Boskiemu Mistrzowi.
Uzupełnieniem opisu jego postawy kapłańskiej może być jeden z listów, napisany do osoby chorej. Ten list ma szczególną wartość z punktu widzenia wiary. Pisze go z Białego Kościoła w lutym 1954 roku do chorej kobiety w Skrzypnym. Dopiero co opuścił tę wioskę w grudniu przed Bożym Narodzeniem, by podjąć oficjalnie pracę duszpasterską w Białym Kościele. Wielu wiernych ze Skrzypnego pisało listy do niego, do duszpasterza, który zaskarbił sobie ich zaufanie.
Oczywiście, we wspomnianym liście nie ma plotek. Adresatka jest kobietą cierpiącą na bliżej nie sprecyzowaną w liście chorobę nogi i zapewnie była niewiastą pobożną. Ks. Jan podejmuje zatem temat cierpienia przeżywanego w duchu wiary. Podejmuje go bardzo odpowiedzialnie i mądrze, opierając się na poradach św. Franciszka Salezego (Filotea).
Przypomina zatem, że gdy idzie się blisko za Chrystusem człowiek musi brać udział w Jego cierpieniach. Dlaczego? Wzruszająca jest tutaj argumentacja. Bo gdyby Zbawiciel znalazł coś lepszego dla zbawienia świata, bez wątpliwości wskazałby nam ten środek. A On wybrał jednak cierpienie i krzyż. Bóg przecież patrzy nieustannie na nas, w naszym cierpieniu, i nie pozwoli, by nam się przydarzyło coś co nie przynosi nam dobra.
Ks. Jan idzie jeszcze dalej w swej argumentacji teologicznej. Przypomina, że zasługa wynikająca z cierpienia nie zależy od ciężaru tego cierpienia, ale od stopnia naszej miłości krzyża. Chodzi oczywiście o miłość do Chrystusa z Jego krzyżem, bo przez nasz krzyż zbliżamy się do Niego. Nie na darmo pojawia się zatem wykrzyknik: miłujmy krzyże nasze! Dusza zjednoczona z Bogiem, pisze ks. Marszałek, „ściąga na siebie obfite błogosławieństwo nieba”. Nie tylko! Z przyjęcia cierpienia rodzą się najpiękniejsze cnoty, czyli sprawności w ludzkim postępowaniu.
Jakże dojrzale brzmi następna myśl ks. Jana, która jest radą dla tej chorej kobiety. Jest to rada człowieka głęboko wierzącego, ale także doświadczonego własnym cierpieniem, choć wtedy nie było to jeszcze cierpienie fizyczne. „Skoro Bóg umieszcza Cię w takich warunkach, które rozumnie zmienić nie możesz, nic nie pozostaje, jak skłonić głowę przed temi rozkazami Bożymi, które są mądre i dla naszego dobra duchowego dobre”. Już wtedy widać u ks. Jana tę postawę wiary, która charakteryzowała go do końca życia. Jeśli nie można zmienić sytuacji przy pomocy rozumnych poszukiwań, zaufaj całym sercem Bogu. Ta rozumność w szukaniu rozwiązania problemu jest punktem wyjścia. Rozumnym będzie w końcu także całkowite zawierzenie Bogu.
Ks. Jan radzi zatem tej chorej kobiecie by udała się do szpitala. Być może miała ona wątpliwości, czy to zrobić. W tym też wyraża się wspomniana rozumność. Ponadto wskazuje jej jeszcze inny ważny motyw pójścia do szpitala. Przecież w szpitalu można doskonale apostołować cierpieniem i to apostolstwo jest bardzo skuteczne.
Każdego z nas dotyka w mniejszym lub większym stopniu cierpienie. Czas Wielkiego Postu i medytacja Męki Pańskiej pomagają nam odświeżyć religijną motywację w spojrzeniu na krzyż. Ks. Jan, za św. Franciszkiem Salezym, przypomina, że „chwile cierpień i przeciwności to pora żniw duchowych”. Takim mistrzom można wierzyć!
Sposób patrzenia ks. Marszałka na cierpienie był bardzo dojrzały już wtedy. Sam doświadczył cierpienia moralnego bardzo obficie. Opisane porady dla chorej świadczą o jego głębokiej wiedzy teologicznej, ale przede wszystkim o jego miłości do Chrystusa. Gdy odwiedzaliśmy go potem złożonego chorobą na jego łożu boleści, nie słyszeliśmy już słownych deklaracji i pouczeń o cierpieniu, ale widzieliśmy jak swoją postawą świadczył jeszcze wyraźniej o głębokim rozumieniu krzyża.
Zbliża się 16 marca i jak zwykle zapraszam do wspólnej modlitwy o błogosławieństwo Boże w rozpoznaniu woli Bożej w sprawie Sługi Bożego ks. Jana Marszałka i w jego procesie beatyfikacyjnym. Msza Święta jest jak zwykle o godzinie 17.00. Tym razem naszej modlitwie będzie przewodniczył i podzieli się z nami swoją refleksją proboszcz naszej łodygowickiej parafii ks. prałat Józef Zajda. Łączmy się we wspólnej modlitwie zarówno fizycznie jak i duchowo. Jedność na modlitwie jest ważnym atutem w naszej sprawie, zarówno przed Bogiem jak i wobec Kościoła.
Z modlitwą
ks. Stanisław Mieszczak SCJ
postulator