Minęła już 34 rocznica odejścia Sługi Bożego ks. Jana Marszałka do Domu Ojca. Jest to dystans czasu przynajmniej jednego pokolenia. Zatem duża część wiernych naszej parafii nie spotkała się już z nim bezpośrednio. Może słyszeli coś o nim od nas. Pojawia się zatem myśl o naszej odpowiedzialności za ten przekaz. Możemy pokazywać zdjęcia i opowiadać o naszych spotkaniach ze Sługą Bożym, ale czy to jest wystarczające? Czy nie winniśmy zrobić jeszcze czegoś więcej?
Czas, który upłynął od jego odejścia z tego świata zmusza nas, świadków tamtych dni, do pewnej refleksji. Musimy nie tylko opowiadać historię ale powinniśmy dokonywać także refleksji religijnej nad wydarzeniami związanymi ks. Janem, nad jego posługą i o nim samym. Ograniczanie się jedynie do opowiadania historyjek z życia tego człowieka to zbyt mało. Jako ludzie wierzący powinniśmy w wydarzeniach z życia ks. Jana dostrzec także działanie samego Boga, który swoją łaską ubogaca wnętrze człowieka i uzdalnia go do czynów, które często przekraczają czysto ludzkie możliwości. Ks. Paweł w swojej homilii przypomniał chociażby znane nam spojrzenie ks. Jana na hostię w czasie podniesienia, jego skupienie w czasie całej celebracji eucharystycznej, do której przygotowywał się zawsze z wielką pieczołowitością. To była postawa tego kapłana, którą zapamiętaliśmy z całego jego życia, a pod koniec życia w cierpieniu nabrała ona jeszcze większego i wyraźniejszego wyrazu. Nie mógł to być jedynie owoc jego pracy nad sobą, ale jego serce musiała napełniać olbrzymia moc i dynamika łaski Bożej, która kierowała jego gestami, a on poddawał się działaniu tej łaski i współpracował z nią. Więcej, nieustannie pogłębiał to zjednoczenie z Chrystusem w modlitwie, medytacji i składaniu ofiary z własnego życia. W ten sposób naśladował. Zatem my widzieliśmy kapłana modlącego się szczerze i gorąco w czasie wykonywania świętych czynności, ale dzisiaj możemy powiedzieć coś znacznie więcej. Przez tę postawę sam Chrystus objawiał się nam i przyciągał nas do siebie. Dystans czasu, jaki dzieli nas od odejścia ks. Jana z tego świata, pozwala inaczej spojrzeć na to, co wydawało się być kiedyś takie normalne. Dzisiaj możemy powiedzieć, że było to normalne, ale i wyjątkowe.
Właśnie w tej perspektywie należy także spojrzeć na sam proces beatyfikacyjny. Wielu widzi w tym akcie Kościoła jedynie jakieś wyróżnienie albo jakąś formę rehabilitacji za cierpienia męczenników. Jednak dla wspólnoty wierzących w Kościele jest to po prostu akt kultu uwielbienia wobec Boga samego. Polega on na tym, że dostrzegamy w jak wspaniały sposób człowiek został uzdolniony przez łaskę Bożą do heroicznych aktów wiary, nadziei i miłości oraz innych jeszcze postaw, które z tego wynikają. W świętych widzimy cudowny owoc współpracy człowieka z Duchem Świętym. W nich objawia się owe podobieństwo do Stwórcy, zaplanowane od samego początku stworzenia (Rdz 5,1) oraz wyniesienie do godności dzieci Bożych, które jest owocem odkupienia. Taki jest Boży plan. „Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych” poucza nas św. Paweł (Rz 8,19). Święci budują społeczeństwo odnowione w Chrystusie.
My także, poprzez podjęte dzieło procesu beatyfikacyjnego pragniemy rozpoznać wspaniały owoc współpracy ks. Jana z łaską Bożą w jego kapłańskim posługiwaniu. Ta współpraca z łaską trwa nadal, ale dzisiaj objawia się to w jego wstawiennictwie przed Bogiem, o czym jesteśmy przekonani. Należy zauważyć i docenić tę łaskę. Prowadzi to do uwielbienia Boga w Jego wspaniałych dziełach. Na tym polega główny nurt procesu beatyfikacyjnego. Uzupełnieniem tego procesu są oczywiście badania historyczne i teologiczne, ale bez naszej wiary i mądrości niewiele da się zrobić dla uznania kogoś świętym lub błogosławionym. Zatem trzeba to dzieło mądrze i systematycznie rozwijać.
We wtorek deszczowa pogoda nie pozwoliła nam zakończyć naszej modlitwy na cmentarzu, przy grobie ks. Marszałka, jak robiliśmy to w poprzednich latach. W kościele było nas nieco więcej niż zwykle, gdyż obecne były także dzieci pierwszokomunijne z rodzicami. Jak zwykle Akcja Katolicka zaznaczyła swoją obecność przez posługę przy ołtarzu oraz poczet sztandarowy. Tym razem były z nami także trzy siostry zakonne nasze rodaczki: S. Angelika Szydłowska, S. Teresa Matlak i S. Elwira Jędrzkiewicz, obecna z nami bardzo często. Inne siostry zapewniają mnie zawsze o wsparciu modlitewnym w tym czasie, gdy my modlimy się przy ołtarzu.
Przy ołtarzu przewodniczył naszej modlitwie i wygłosił homilię ks. Paweł Hubczak. Nawiązał do czytań ze święta Andrzeja Boboli, Patrona Polski ale także przywołał niektóre momenty z życia naszego Sługi Bożego. Szczególnie cenne było podkreślenie jego ojcowskiej postawy. Ks. Paweł robi wiele w sprawie ks. Jana w parafiach w których pracuje. Przede wszystkim organizuje tych, którzy modlą się o jego rychłą beatyfikację.
Inni księża rodacy, którzy byli przy ołtarzu, to Ks. Jacek Furtak, ks. Tadeusz Cader michalita, ks. Stanisław Czernek, ks. Stanisław Wójcik, ks. Stanisław Mieszczak SCJ postulator i zawsze wiernie obecny ks. proboszcz Józef Zajda.
Warto przypomnieć, że intencje odczytywane w czasie nabożeństwa po Mszy Świętej są składane przez Was do skrzynki przy ołtarzu Matki Bożej Różańcowej. Sama skrzynka jest również darem jednego z parafian z Łodygowic w związku ze realizowanym przez nas dziełem procesu beatyfikacyjnego. Intencje ze skrzynki i te umieszczone na stronie internetowej są polecane w czasie Mszy Świętej, gdyż kapłani koncelebrujący najczęściej polecają Panu właśnie sprawę beatyfikacji i polecone intencje.
Bóg zapłać za wszelkie ofiary na proces. To ważny argument dla władz kościelnych, że wszystkim nam zależy na sprawie beatyfikacji. Do następnego spotkania w czerwcu.
Oddany w Panu
Ks. Stanisław Mieszczak SCJ
postulator