Kazanie wygłoszone 16 stycznia 2023 roku przez k. Grzegorza Kufla, proboszcza w Bańskiej Niżnej na Podhalu. podczas kolejnej miesięcznicy poświęconej modlitwie o rozpoznanie woli Bożej w sprawie świętości życia i beatyfikacji Sługi Bożego Księdza Jana Marszałka
Opublikowanie w "Nasz Czas" 4(2023)4-5.
CZCIGODNI KSIĘŻA, SIOSTRY I BRACIA
Zanim przejdę do zasadniczego kazania to chciałbym przytoczyć takie przypadkowe moje osobiste wspomnienia ze spotkań z Księdzem Janem Marszałkiem.
Gdy byłem uczniem szkoły podstawowej to udało mi się przeczytać książkę „Święty i diabeł” o św. Janie Vianey'u, patronie proboszczów. W dniu wspomnienia tego świętego ks. Jan Marszałek sprawował Mszę świętą a ja służyłem jako ministrant. Po zakończonej Mszy świętej, idąc wraz z ks. Janem w stronę plebanii odważyłem się, żeby złożyć księdzu prałatowi życzenia: "Księże Prałacie pragnę złożyć księdzu najserdeczniejsze życzenia zdrowia i błogosławieństwa Bożego z okazji wspomnienia św. Jana Vianey'a, patrona proboszczów". - A skąd ty o tym wiesz? - spytał ks. Jan. A mnie się zrobiło tak miło, wręcz jakbym się unosił z dumy nad ziemią, że udało mi się przeczytać właśnie tą książkę.
A później taki przypadek: Mieszkałem z moją babcią, którą bardzo kochałem. Często przychodziłem do księdza prałata z prośbą, aby przyszedł do niej z Sakramentami Świętymi. Ksiądz prałat zawsze na to wezwanie przychodził. I to było bardzo często. Po każdej takiej wizycie, babci wyraźnie się poprawiało. Ksiądz prałat mówi kiedyś do mnie: „Ty chyba musisz bardzo kochać swoją babcię? Tak - księże prałacie, bardzo ją kocham, bo ona się za mnie modli”. Rzeczywiście, babcia się bardzo dużo modliła. Być może to ona wymodliła to moje powołanie do kapłaństwa.
Wracając do zasadniczej części dzisiejszego kazania to w przeczytanym dzisiaj Liście do Hebrajczyków usłyszeliśmy słowa, że „każdy arcykapłan jest z ludzi brany i dla ludzi bywa ustanawiany W sprawach odnoszących się do Boga” (Hbr 5,1). Podstawowym zadaniem kapłana jest sprawowanie Najświętszej Ofiary Jezusa Chrystusa i głoszenie Bożego Słowa dla uświęcenia i zbawienia tych, dla których został ustanowiony kapłanem. Pozwólcie, że w dzisiejszym kazaniu położę nacisk na potrzebie głoszenia i słuchania Słowa Bożego. Św. Jakub w swoim Liście poucza, że „każdy człowiek winien być chętny do słuchania”(Jk 1,19), że mamy przyjąć w duchu łagodności słowo, które ma moc zbawić dusze. Nakazuje, aby to słowo wprowadzać w czyn. (por. Jk 1, 21-22).
Moi Drodzy. Przyszliście do tej pięknej świątyni, jak do spokojnej i bezpiecznej przystani, gdzie można odpocząć, wyciszyć się i jak ta ewangeliczna Maria usiąść u stóp Pana i zasłuchać się w Jego Słowo, które daje życie wieczne.
Chłoniemy to Boże Słowo, nasze serca i dusze czują, że tylko Boże Słowo wprowadzone w czyn może przynieść człowiekowi szczęście doczesne i wieczne. Jesteśmy doprawdy zmęczeni, uszy nas bolą od tych pustych słów, którymi nas świat zasypuje, bombarduje, w głowach mamy mętlik. Stoimy wobec zalewu informacji, takiego bezmyślnego słowotoku, można by powiedzieć takiej rąbaniny słownej. Kto więcej powie, ten udaje mądrzejszego. Świat zmienia się w wielki, wypełniony wrzaskiem, rynek, na którym jeden drugiego stara się przelicytować, sprzedając, a nierzadko zmuszając do przyjęcia swojego własnego zdania, nauki, poglądów. Wszyscy starają się uzasadnić wartość tego, co ofiarują. Św. Jakub zapewne był na takim wrzaskliwym i rozgadanym rynku starożytnego świata. Zachęca usilnie do słuchania Słowa Boga, które ma moc zbawić dusze, do przyjęcia tego Słowa i wprowadzania jego treści w czyn. Zadanie chrześcijanina polega na wyodrębnieniu nauki zawartej W Piśmie św., od tego, co podaje świat. Ile razy otwieram książkę, przeglądam prasę mam do czynienia z jej autorem - człowiekiem. Siadam przed ekranem telewizora, komputera. Wtedy zawsze słucham człowieka. Ale gdy otwieram Pismo św. To słucham Boga. Gdy przychodzę do kościoła słucham Boga. Gdy klękam do modlitwy słucham Boga.
Chrześcijanin to człowiek, który w każdej sytuacji potrafi jasno określić, co na dany temat mówi Pan Bóg, a co ludzie.
Pan Bóg mówi: „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił”, ludzie – „nie ma czasu, trzeba pracować”.
Pan Bóg mówi: „Nie kradnij”, ludzie - „kradnij, kiedy nikt cię nie widzi”.
Pan Bóg mówi: Mów prawdę, ludzie – „prawda nie popłaca”.
Pan Bóg mówi: „Nie zabijaj”, ludzie -„zabij, po co się masz trudzić”.
Ludzie próbują poprawiać Boga. Proszę księdza - mówi kobieta, która przyszła do kancelarii po zaświadczenie, aby być matką chrzestną. „Ja nie chodzę do kościoła, bo nie mogę się skupić, źle mi się modli, ja najbardziej lubię modlić się, chwalić Boga w lesie, na łonie natury, Bóg jest przecież wszędzie”. Zatem proszę pani - mówię jej - proszę iść po stosowne zaświadczenie do leśniczego.
Nie dziwmy się, że świat nas nienawidzi. My nie podzielamy jego nauki. Nasza nauka jest z nieba, a nie z tego świata. Nieraz się zastanawiam, dlaczego tak rzadko, albo w ogóle nie sięgamy po Biblię. Według mnie przyczyny mogą być następujące:
Pierwsza przyczyna to najogólniej można powiedzieć ogarniający wielu ludzi wstręt do czytania, po prostu nie lubimy czytać. Jednak chyba największą przeszkodą w lekturze Pisma św. są dwa błędne przekonania. Po pierwsze wydaje się nam, że znamy Biblię, bo przecież słuchamy jej w kościele. Po drugie wydaje się nam, że te teksty są tak archaiczne i egzotyczne, że nie mogą mieć wiele wspólnego z naszym życiem. Przecież ja mam kłopoty z pracą, z pieniędzmi, ze zdrowiem i cóż mi mogą powiedzieć o tym wszystkim jakieś tam księgi pisane przed wiekami? Cóż ma wspólnego Joel, Amos, Samuel, Kohelet, a nawet wspomniany List do Hebrajczyków czy List Jakuba z moimi problemami małżeńskimi, z relacjami wobec dzieci, z karierą zawodową? Kto tak uważa, trwa w wielkim błędzie. Straciłeś pracę, nie masz na spłatę kredytu, umarł ci ktoś bliski, twoja firma zbankrutowała, dowiedziałeś się, że masz raka. Sięgnij po Księgę Hioba. Tam jest spisana twoja historia. Zdradziłeś żonę? Zdradziłaś męża? Bezlitośnie oszukałeś wspólnika. Przeczytaj historię Dawida. To twoja historia. I choćbyś uważał się teraz za zupełne zero, za odrzuconego przez Boga, to wczytaj się w Drugą Księgę Samuela. Dowiesz się, że nie wszystko stracone.
W Biblii są słowa dogłębnej prawdy o człowieku, o zbrodni, o grzechu, o nawróceniu, przemianie, szczęściu rodzinnym i społecznym. Pisał je nie mędrzec, nie naukowiec. Pisał je Bóg. I choć okładka, papier, druk są takie same, jak w innych książkach, to ta Księga jest zupełnie niezwykła. Nie wiedzą o tym ci, którzy jej nie czytają.
Raz w życiu miałem najpiękniejszy egzemplarz Biblii, jaki widziałem na własne oczy. I to nie ten z Muzeum Watykańskiego, oprawiony w skórę, ze wspaniałymi rysunkami w środku, zdobiony prawdziwym złotem. To była zwykła Biblia Tysiąclecia, własność studenta z Nowej Huty. Przez siedem lat jeździłem z ministrantami z Mistrzejowic na kolonie religijne. Pomagali mi w tym studenci jako opiekunowie. Poprosiłem kiedyś przed Mszą św. o tekst Ewangelii i właśnie ten student podał mi swój egzemplarz. W wielu miejscach posklejany, z pozaginanymi i trochę już czarnymi rogami, tu i ówdzie ze śladami kontaktu z wodą. A w środku znaczki, kreski, notatki delikatnie robione ołówkiem. Nie, to Pismo św. nie było zniszczone, ono było mocno, można powiedzieć do bólu, zaczytane. Młody właściciel Pisma zmieszał się nieco i powiedział :
’’Trochę głupio, że ta Biblia tak wygląda, ale czytam ją od lat. Codziennie i to w różnych okolicznościach. Ona wpływa na moje życie, a moje życie odbija się na tych kartach. O tutaj pamiątka burzy na jeziorze Wigry, tutaj rozlany sok w plecaku, ale chyba Pan Jezus na to wszystko się nie pogniewa ~ dodał na końcu nieśmiało. Ja też tak myślę. Bowiem chyba o wiele bardziej smucą Boga te egzemplarze, które mają czyściutkie, może tu i ówdzie jeszcze nie porozcinane kartki. Egzemplarze, które kładzie się na stole jedynie wtedy, gdy ksiądz przychodzi po kolędzie. Moi drodzy. Gdy wspominałem wcześniej, co stoi na przeszkodzie ludziom, aby sięgali po Biblię, to wydaje mi się nie powiedziałem jeszcze o jednej bardzo ważnej przyczynie. Otóż nauczyciele w Kościele Katolickim, katecheci, księża, ja również, bardzo mizernie pomagamy wam odkryciu zbawiennej wartości Pisma św.
Kiedy jesteśmy na Mszy św. i prosimy Boga o rychłą beatyfikację Sługi Bożego Ks. Jana Marszałka, pragnę podzielić się z wami tym, co mnie urzekło w jego posługiwaniu kapłańskim. Podpatrywałem go jako ministrant, później lektor i kleryk, jak wielką czcią i szacunkiem otaczał Pismo św., z jak wielką miłością składał pocałunek na Księdze Słowa Bożego. Zwracał uwagę lektorom, by dobrze przygotowywali się do czytania Bożych Słów w zgromadzeniu liturgicznym, na to, czy rozumieją to, co przeczytali. Zostało mi to po ks. Marszałku, że nieraz moi lektorzy w Bańskiej Niżnej na Podhalu dostają burę za to, że nie przygotowali się dobrze i nabożnie do przekazania Słowa Bożego wiernym. Mówię im, że większość z tych ludzi, którzy cię słuchali już więcej nie zaglądnie do Biblii po przyjściu z kościoła. Mieli jedyną okazję w tygodniu wyraźnie usłyszeć Słowa Boga, a ty im to uniemożliwiłeś przez swoją lekkomyślność i może lenistwo.
Będąc księdzem i proboszczem oraz wychowankiem ks. Marszałka, to muszę przyznać, że zawsze jawił mi się on, jako bezkompromisowy Strażnik Bożego Słowa. Nie zważał na jakąś sytuacyjną poprawność i źle pojętą tolerancję, tylko z odwagą i mocą Ducha Świętego, jak ten Jan Chrzciciel z wczorajszej Ewangelii, przekazywał trudne prawdy zawarte w Ewangelii np. dotyczące nierozerwalności małżeństwa, świętości rodzin, konieczności nawrócenia i życia w łasce uświęcającej, aby nie zostać potępionym. Przypomniał mi się właśnie ks. Jan Marszałek, kiedy słuchałem kazania pewnego księdza. Przekazywał trudne do przyjęcia prawdy z Ewangelii, które nie pasują do pogańskiego współczesnego świata. Mówił o nierozerwalności małżeństwa, o konieczności życia w czystości i łasce uświęcającej oraz o tym, że rodzice nie powinni pozwalać dziewczynie i chłopakowi żyć pod jednym dachem na sposób małżeństwa, nie będąc małżeństwem. Paru ludzi wyszło z kościoła. Kapłan widząc to, wskazał na tabernakulum i powiedział: „To nie ja mówię, tylko ON”. Czy wam się to podoba czy nie. Dziękuję Bogu za to, że spotkałem w swoim życiu świątobliwego kapłana Ks. Prałata Jana Marszałka, który mi wskazał drogę do Jezusa i przez przykład pięknego kapłańskiego życia również wprowadzał mnie za łaską Bożą na drogę kapłaństwa. Amen.
Ks. Grzegorz Kufel