Czerwcowa miesięcznica modlitwy o rozpoznanie woli Bożej w sprawie beatyfikacji ks. Jana Marszałka przypadła w czerwcu, miesiącu poświęconym Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Przypadła też we środę, czyli w dniu Nowenny do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, wprowadzonej w naszej parafii właśnie przez ks. Marszałka. Także naszą modlitwę po Mszy Świętej staramy się ukształtować w duchu ks. Marszałka, czyli przy Sercu Bożym z pomocą Matki Najświętszej.
Jak było zapowiadane, modlitwie naszej przewodniczył ks. Janusz Zajda, który był wikariuszem w Łodygowicach w 1989 roku, a potem trzydzieści lat pracował na misjach w Afryce. Obecnie pracuje przy Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w krakowskich Łagiewnikach. Do naszej parafii przybył już po śmierci ks. Prałata, ale kontakt z dziećmi, młodzieżą i rodzinami w oazie pozwolił mu ukształtować w sercu obraz tego wspaniałego kapłana i duszpasterza. Pamięć o nim była wtedy bardzo żywa.
W homilii ks. Janusz ukazał prawdziwie kapłańskie cechy ks. Jana. Jego dyskretne oddziaływanie na wiernych parafii oraz kapłanów tu pracujących. Nasze spojrzenie na postać ks. Jana z pewnością ewoluuje i dlatego dla porównania nasz kaznodzieja przywołał scenę z Ewangelii św. Łukasza. Gdy apostołowie zmierzający do Emaus, po rozpoznaniu Jezusa Zmartwychwstałego przy łamaniu chleba, wyrzucali sobie: «Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?» (Łk 24,32). Podobnie jest z naszym rozumieniem obecności ks. Jana między nami. Dzisiaj może łatwiej nam docenić jego świętość niż było to w tamtym czasie. Kiedy potem ks. kaznodzieja wziął w ręce kielich, który używał ks. Prałat przy celebracji Mszy Świętej, łatwo nam było przywołać w pamięci jego postać.
Przy ołtarzu było nas ośmiu kapłanów. Był ks. Infułat Władysław Fidelus, który współpracował ks. Marszałkiem, a w pierwszym dniu jego pogrzebu przewodniczył obrzędom. Modlił się z nami także ks. prałat Stefan Misiniec, dawny wikariusz w naszej parafii a dzisiaj, jako emeryt, pomaga w Kalwarii. Jest autorem wielu publikacji i znawcą problematyki kultury chrześcijańskiej. Za każdym razem cieszymy z obecności ks. prałata Józefa Niedźwiedzkiego, bliskiego współpracownika ks. Marszałka, jego następcy, który pierwszy rozpoczął zbieranie dokumentacji z jego życia i wspomnień o nim. Był również nasz rodak, ks. kan. Wojciech Jakubiec, dawniej proboszcz w Podwilku, potem w Zakopanym, a obecnie jako emeryt pomaga w parafii Czarny Dunajec. Dziękujemy naszemu proboszczowi, ks. prałatowi Józefowi, za cierpliwe przyjmowanie nas co miesiąc, a przede wszystkim za wspólną modlitwę przy ołtarzu w naszej wspólnej sprawie. Podobnie dziękujemy także wikariuszowi ks. Januszowi.
Na naszą wspólną modlitwę dotarła do Łodygowic pani Ewa Świątek, wnuczka siostry ks. Marszałka. Przyjechała z Toporzyska wraz z mężem i córką, podobnie jak miesiąc wcześniej.
Również siostry zakonne nasze rodaczki, zapewniają nas o modlitwie w tym czasie, gdy my gromadzimy się przy ołtarzu w Łodygowicach. Nie mogą być obecne fizycznie, ale są obecne duchowo i chwała im za to.
Jeśli chodzi o sprawy procesu, to przygotowujemy dokumentację do Stolicy Apostolskiej. Wymaga to tłumaczenia z języka polskiego na język włoski. Dobrze, aby tej pracy towarzyszyła także nasza wspólna modlitwa. Nie chodzi bowiem tylko o załatwienie formalności, ale zależy nam, by i w tych czynnościach jaśniała nasza troska o sprawę Bożą. Trwają także prace nad scenariuszem do filmu o ks. Marszałku. Zastanawiamy się nad atrakcyjnym sposobem ukazania tej postaci w dzisiejszych czasach.
Bardzo serdecznie dziękuję za wszelkie ofiary, składane zarówno do puszek przy kościele, na konto postulatorskie oraz bezpośrednio do mnie. Niech Pan wynagrodzi ten trud. Dla władz kościelnych jest to także wyraźny znak, że zależy Wam na sprawie beatyfikacji.
Najważniejszym jednak przejawem powszechnego przekonania o świętości ks. Jana Marszałka jest nasza modlitwa w tej sprawie. W kościele, na wspólnej celebracji, nie możemy jeszcze wzywać jego wstawiennictwa. Zauważyliście, że modlitwa, którą zanosimy do Boga po Mszy Świętej, ma zasadniczo charakter dziękczynny. Błagamy też Boga, by przykład i świadectwo życia oraz posługi duszpasterskiej ks. Jana nadal przynosiły błogosławione owoce w życiu naszej parafii. Jednak każdy z Was, pobudzony także przynagleniem dzisiejszego kaznodziei, może w swojej osobistej modlitwie przyzywać wstawiennictwa tego, który przez wiele lat prowadził nas tak skutecznie do Boga. Tym przekonaniem dzielmy się także z innymi. Nowe spojrzenie na ks. Prałata i na jego sposób obecności między nami to prawdziwy znak nadziei w dzisiejszych czasach. Gdy rozpowszechnia się w naszych środowiskach niepokój, zaufanie jedynie do samego siebie, najważniejszym kryterium oceny człowieka staje się jego zamożność, a zapomina się o godności i uczciwości, przykład ks. Marszałka wskazuje inne wartości i pomoże przezwyciężyć te stereotypy.
Do spotkania w piątek 16 lipca w Łodygowicach.
ks. Stanisław Mieszczak SCJ
Postulator
Homilia ks. Janusza Zajdy z Krakowa Łagiewnik, byłego wikariusza w naszej parafii - wygłoszona na kolejnym modlitewnym spotkaniu - 16 czerwca 202l r. - poświęconym Księdzu Prałatowi Janowi Marszałkowi z modlitwą- o rozeznanie woli Bożej w jego sprawie.
Drodzy Księża,
Umiłowani Bracia i Siostry!
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Jak każdego 16-go dnia miesiąca gromadzimy się na sprawowaniu Eucharystii, prosząc o rozpoznanie woli Bożej i błogosławieństwo do otwarcia procesu beatyfikacyjnego ks. Prałata Jana Marszałka.
W tym miesiącu poświęconemu czci Najświętszego Serca Pana Jezusa, wspominamy dwa wielkie wydarzenia z życia księdza Prałata za które dziękujemy Bogu. Pierwsze wydarzenie to 114 lat temu 8 czerwca przyszedł na świat. Drugim wydarzeniem to jego prymicje kapłańskie, które odprawił w Krzeczowie przyjął 89 lat temu 20-go czerwca.
Dziś zaś upływa już 32 lata i jeden miesiąc od jego odejścia z tego świata by odebrać od Boga nagrodę za swą posługę. Miało to miejsce w miesiącu Maryi, które kochał najwięcej po Chrystusie - był to wtorek, dzień poświęcony świętemu Antoniemu. We wtorki w czasie swej kapłańskiej posługi w tej świątyni stawał do Mszy świętej przy jego ołtarzu i prosił go o pomoc w odnajdywaniu zagubionych dusz. Możemy powiedzieć o nim, za jednym z poetów - „Odszedł na zawsze, by stale być blisko”. Bóg daje nam odczuć tę bliskość, spędził tutaj dziesiątki lat i z miejsca gdzie spoczywa na cmentarzu ilekroć nawiedzacie jego grób zatrzymując się na krótką modlitwę, mówi do każdego tak jak to czynił za życia. - Ufaj Jezusowi i pozwól się prowadzić do Niego przez Maryję. Jest to pewna droga do nieba, gdzie Bóg na nas czeka.
W tej przepięknej świątyni głośno i mocno mówił ucząc o miłości i miłosierdziu Boga, ta miłością żył na co dzień do Boga i ludzi. Jako kapłan był ambasadorem Chrystusa, bronił chrześcijańskich wartości w trudnych czasach, a sile i moc do tego znajdował w kontemplacji Serca Jezusa. Przez niego Bóg przemawiał do tych do którzy tu przybywali by szukać Boga i prosić o Jego łaski. Bóg dal go waszej parafii na wiele lat za ten dar i duchowe owoce jego posługi dziękujemy miłosiernemu Bogu. Obecne czasy w jakich żyjemy nie zaliczają się do łatwiejszych. By zachować wiarę musimy się modlić jak on i sięgać do tej mądrości jaką pozostawił. Prowadził Was do Jezusa prawdziwie obecnego w tabernakulum. Teraz się za wami wstawia.
Jakich słów pochodzących z Pisma Świętego użylibyście by opisać postać księdza Prałata Jana Marszałka? Sądzę ze zgodzicie się ze mną że najpiękniejszymi byłyby słowa z Ewangelii świętego Łukasza - „Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami” w kościele z ambony, w konfesjonale, w salce katechetycznej, w kancelarii, na drodze i wtedy kiedy modlił się w samotności przed tabernakulum. Swoją wiarą dotykał ludzkich serc bo nauczał o Chrystusie, którego naśladował dawał Go każdemu, bo dla każdego chciał szczęścia.
Jako gorliwy świadek Chrystusa czerpał wszystko z najczystszego źródła jakim jest Słowo Boże i Eucharystia wiedział że głosiciel Słowa Bożego musi dążyć w górę. Przez pragnienie swojej duszy i przez świętość swojego życia wspinał się na górę cnót, by być dobrym dla ludzi jak Jezus. Wspinał się po tych samych schodach do kościoła po których wy się wspinacie, by się spotkać z Jezusem miłosiernym. Uczył wszystkich dzieci, młodzież, starszych jak kochać Jezusa i jak dla Niego i z Nim żyć. Uczył prawdziwej miłości. Prowadził bardzo radosny sposób życia promieniując żywą wiara nadzieją i miłością, w tym odznacza się świętość, która wybrał sobie za cel życia. Nie ma świętości bez miłości. Święty Augustyn mówi: - Miłość porusza się na dwóch nogach: jedną z nich jest miłość do Boga, druga do ludzi.
Rób wszystko, żebyś nie kuśtykał, ale biegnij na obu nogach, aż do samego Boga. Tej miłości nauczał w szkole Jezusa. Żył by być zauważonym przez Boga, z pokora robił rzeczy dla Niego, martwił się i troszczył o życie dusz mu powierzonych, o świętość waszych rodzin, o powołania kapłańskie i zakonne by ich nie zabrakło w winnicy Pańskiej. Przed Jezusem prosił o Boże miłosierdzie. Szczerze poszukiwał na modlitwie Boga, aby objawić Go później innym, by przedłużali chwile zażyłości z Bogiem i czynili codzienną pracę wyrazem modlitwy. Możemy powiedzieć że Msza święta była dla niego życiem, a jego życie było ciągłą Mszą - ofiarą którą składał z siebie Bogu by wasze serca kwitły wiara. Nie mówił o sobie, ale zapalał serca światłem Chrystusowej miłości, ukazywał by trwać tylko w słońcu (czyli w Chrystusie), bo nic pięknego nie rośnie w ciemności.
Święty Augustyn mówi - Połóż w głębi serca korzeń miłości z tego korzenia wyrosnąć może tylko dobro. Tyle stajesz się z dnia na dzień piękniejszym ile wzrasta w tobie miłość. Bo miłość jest ozdoba duszy i jej pięknem. Jezus mówi nam, żebyśmy się nie martwili, gdyby nikt nie zauważył naszych uczynków dobroci i pobożności, ponieważ ON już to wie. Jezus wie o nas wszystko! Zna nasze myśli, czyny, grzechy, przeszłość i przyszłość. Jak potężny jest Jezus. Ważne jest, abyśmy robili wszystko dla Jezusa i dla większego dobra JEGO ludu. Jezus zaprasza nas do szukania największej nagrody. Zachęca nas do odkrycia piękna zjednoczenia z Bogiem i radości z bezinteresownej miłości. Jeśli człowiek zdecyduje się pracować dla Jezusa, ma już pewność życia poza tym życiem. Jest pewny Jego przewodnictwa przez całe życie, ma pewność, że Jezus będzie z nim chodził nawet w najtrudniejszych chwilach życia. Jezus zapewnia również o Swojej bezwarunkowej miłości, jeśli człowiek postawi Go ponad cokolwiek na tym świecie. Świat, w którym teraz się znajdujemy, wywiera na nas wpływ, abyśmy odrzucili naukę Jezusa i przyjęli rozgłos i reklamę.
Nieliczni chcą pracować w Jego winnicy. W tych trudnych czasach Bóg pragnie byśmy zdecydowali się podróżować z Jezusem po przyszłość. Uczmy się w szkole Jezusa by być jak witraż. Witraż błyszczy lśni, gdy słońce wychodzi, ale gdy zapada ciemność, ujawnia swoje piękno tylko wtedy, gdy jest w środku światło.
Niech to Boże światło będzie w każdym z nas. Amen.
Ks. Janusz Zajda
Nasz Czas, 20 czerwca 2021, s. 4-5/25/1431