Nasza październikowa miesięcznica została związana oczywiście z modlitwą do Matki Bożej Różańcowej. Zaczęliśmy o godzinie 17.00 właśnie różańcem. Pamiętamy jak wielkie znaczenie miał on życiu Sługi Bożego. On nie tylko uczył nas jego odmawiania, ale przede wszystkim dawał przykład umiłowania tej modlitwy. Tak więc odmawiając różaniec polecaliśmy także intencję o rozpoznanie woli Bożej w sprawie ks. Marszałka. Potem rozpoczęła się Msza Święta pod przewodnictwem ks. kanonika Jana Kieresa, proboszcza z parafii św. Brata Alberta w Bielsku-Białej. To on budował tę parafię od roku 1990, czyli tworzył najpierw wspólnotę i wraz z nią podjęli trud budowania kościoła. A kościół jest piękny. Serdecznie dziękuję za podjęcie się tej posługi dzisiaj. Ks. Jan Kieres przybył do Łodygowic jako neoprezbiter w 1975 roku i przez trzy lata był u nas wikariuszem przy księdzu Prałacie Janie, do 1978 roku.
Dziękuję mu za świadectwo, jakie złożył w czasie homilii, przeplatane wzruszeniami na wspomnienie tamtych lat posługi w naszej parafii. Również i on podkreślił bardzo ojcowską postawę Sługi Bożego ks. Jana, zarówno w stosunku do wikariuszy, jak do całej parafii. Zwrócił także uwagę na jego mocne przywiązanie do tradycji, na solidne traktowanie nabożeństw i całej posługi duszpasterskiej.
Przy ołtarzu pojawili się także księża rodacy. Przybyli ks. kan. Jacek Furtak, ks. Marcin Jakubiec oraz postulator. Koncelebrowali także łodygowscy duszpasterze: ks. prałat Józef i ks. Dariusz. Nie brakło jak zwykle Akcji Katolickiej ze sztandarem i posługą przy ołtarzu. W kościele dość duża modląca się wspólnota dawała świadectwo o naszym zaangażowaniu w sprawę beatyfikacji ks. Jana.
Intencje przyniesione na tę celebrację zostały tym razem włączone w modlitwę powszechną, a przed błogosławieństwem odmówiliśmy wspólnie modlitwę o błogosławieństwo w procesie beatyfikacyjnym ks. Marszałka oraz fragment modlitwy do Matki Bożej, odmawianą w naszej parafii o dobre przeżycie czasu Jubileuszu 650 - lecia.
Trwajmy zjednoczeni w modlitwie w tych ważnych dla nas sprawach i polecajmy je Bogu z całego serca.
ks. Stanisław Mieszczak SCJ
postulator
wygłoszona 16 października 2023 – czasie kolejnej miesięcznicy związanej z przygotowaniem do beatyfikacji Sługi Bożego ks. Jana Marszałka.
Najmilsi!
Wreszcie udało mi się odpowiedzieć na zaproszenie księdza Stanisława, który zajmuje się procesem związanym z wyniesienie do chwały ołtarzy mojego - waszego proboszcza księdza prałata Jana Marszałka. Obowiązki moje nie pozwalały mi, bym mógł znaleźć się w waszej i mojej pierwszej parafii, do której przyszedłem przed 48 laty, zaraz po święceniach w 1975 roku.
Dzięki zrządzeniom Opatrzności Bożej ten dzisiejszy dzień 16 października 2023 roku, kiedy właśnie wypada kolejna miesięcznica, jest związany ze wspomnieniem św. Jadwigi Śląskiej. Dla wszystkich Polaków i katolików na świecie, jest on także ważnym dniem, kiedy to wspominamy wybór na Stolicę Piotrową Świętego Jana Pawła II w 1978 roku, wtedy jeszcze kardynała Karola Wojtyły. Wtedy ja opuściłem już waszą parafię w czerwcu tego roku, a wybór papieża był w październiku. Ja byłem już w parafii Biały Dunajec. Natomiast tu zastąpił mnie ks. Józef Niedźwiedzki, który przyszedł z parafii Kościelisko, koło Zakopanego. Można powiedzieć, że myśmy się wymienili, bo obydwaj zostaliśmy wyświęceni na kapłanów przez ks. kardynała Karola Wojtyłę 18 maja 1975 roku. W gronie wyświęconych z naszego roku jest również Wasz rodak, ks. Antoni Kania z Górnych Łodygowic.
Stojąc w tym miejscu przychodzi mi na myśl wiele wspomnień z tych pierwszych lat mojego kapłaństwa, kiedy przybyłem tutaj jako neoprezbiter. Ksiądz proboszcz zaprosił mnie do pokoju w którym miałem mieszkać. Był to mały pokój nad korytarzem w starej plebanii. Sąsiednie pokoje zajmowali: ks. Kasprzyk Kazimierz, popularnie zwany wtedy „ksiądz magister” i ks. Andrzej Wąchal, późniejszy budowniczy kościoła i proboszcz parafii w Górnych Łodygowicach. Wtedy parafia w Łodygowicach była jeszcze jedna.
Wiele wspomnień wyryło się w mojej pamięci. Młodzież! Ze wzruszeniem myślę o tej młodzieży, wspaniałej, rozmodlonej, którą tutaj zastałem. Wszyscy byli zapaleni do pracy, ja jako młody wikariusz także. Wspomnę jasełka, przedstawienie Męki Pańskiej, spotkania w grupie oazowej i jeszcze inne rzeczy. Były to częste spotkania; między innymi w słynnym „Piekiełku” na Porąbkach. Zostałem przyjęty bardzo życzliwie. W parafii działo się bardzo dużo. Długo by i wiele o tym wspominać! W archidiecezji krakowskiej oazy kwitły i tutaj także była wtedy naprawdę wspaniała oaza. Nie jestem w stanie opanować wzruszenia kiedy wracają tamte wspomnienia. Nie dziwcie się, że z rozrzewnieniem wracam do tamtych czasów. Ileż to wspomnień, ilu wspaniałych ludzi, ileż powołań. Dzisiaj oni wszyscy realizują swoje powołanie i w kapłaństwie, i w zakonie, i w małżeństwie. Dziś jeszcze mogę wymieniać po imieniu tych, których tu spotykałem. I nie dziwcie się temu mojemu wzruszeniu.
Ksiądz prałat natomiast był jak ojciec. Bardzo wymagający, surowy, sprawiedliwy. Człowiek, który wymagał od siebie i od nas. Był niezwykle rozmodlony, pilnował parafii, miał ogromny autorytet. Cieszył się tą młodzieżą, chociaż wyprawialiśmy różne rzeczy – jak to młodzi. A jednak czuł, że jest to dobre. Był kapłanem ukształtowanym jeszcze przed Soborem Watykańskim II, ukształtowanym według innych tradycji. Wszyscy to czuli. Pilnował porządku przedsoborowego. Troszczył się o nabożeństwa. On nigdy nie wyjechał na urlop. Spędzał go tu na plebanii, często modlił się w kościele i tej świątyni nigdy nie opuszczał. Był szanowany przez księży, był dziekanem w dekanacie żywieckim i rozwiązywał trudne problemy, które się pojawiały. Pozostały mi głębokie wspomnienia dobrego ojca. Czasami cierpiał, ale nigdy nie dał tego poznać po sobie.
Najmilsi!
To wspomnienie, które Wam dziś tu przedstawiam jest tak głębokie, że nie jestem w stanie wszystkiego opisać, co się tutaj wtedy działo. Zachowuję to w moim wnętrzu. Była to dla mnie pierwsza miłość. To wspomnienie, doświadczenie tych zadań, zaprocentowało w moim dalszym kapłaństwie. Wiele osób z oazy odwiedzało mnie później w Białym Dunajcu i w Suchej Beskidzkiej. Wspomnienie pozostało, lecz były to inne czasy. Inna była sytuacja gospodarcza, polityczna, zupełnie inne warunki życia. Ale był duch! Niesamowity duch! Minęło 45 lat od tamtych czasów. Świat się zmienił i tu też się zmieniło. Jednak to doświadczenie tamtych lat tkwi we mnie, związane z tutejszą parafią i z Księdzem Prałatem.
Moi Drodzy!
Życzyłbym sobie dożyć chwili, kiedy taki wzór kapłana zostanie utrwalony w Kościele! Kiedy doczekamy czasu, gdy taki zasłużony kapłan i świątobliwy człowiek, zostanie ogłoszony błogosławionym. Amen.
Tekst autoryzowany.