Strona 2 z 2
Homilia ks. Jana Kieresa
wygłoszona 16 października 2023 – czasie kolejnej miesięcznicy związanej z przygotowaniem do beatyfikacji Sługi Bożego ks. Jana Marszałka.
Najmilsi!
Wreszcie udało mi się odpowiedzieć na zaproszenie księdza Stanisława, który zajmuje się procesem związanym z wyniesienie do chwały ołtarzy mojego - waszego proboszcza księdza prałata Jana Marszałka. Obowiązki moje nie pozwalały mi, bym mógł znaleźć się w waszej i mojej pierwszej parafii, do której przyszedłem przed 48 laty, zaraz po święceniach w 1975 roku.
Dzięki zrządzeniom Opatrzności Bożej ten dzisiejszy dzień 16 października 2023 roku, kiedy właśnie wypada kolejna miesięcznica, jest związany ze wspomnieniem św. Jadwigi Śląskiej. Dla wszystkich Polaków i katolików na świecie, jest on także ważnym dniem, kiedy to wspominamy wybór na Stolicę Piotrową Świętego Jana Pawła II w 1978 roku, wtedy jeszcze kardynała Karola Wojtyły. Wtedy ja opuściłem już waszą parafię w czerwcu tego roku, a wybór papieża był w październiku. Ja byłem już w parafii Biały Dunajec. Natomiast tu zastąpił mnie ks. Józef Niedźwiedzki, który przyszedł z parafii Kościelisko, koło Zakopanego. Można powiedzieć, że myśmy się wymienili, bo obydwaj zostaliśmy wyświęceni na kapłanów przez ks. kardynała Karola Wojtyłę 18 maja 1975 roku. W gronie wyświęconych z naszego roku jest również Wasz rodak, ks. Antoni Kania z Górnych Łodygowic.
Stojąc w tym miejscu przychodzi mi na myśl wiele wspomnień z tych pierwszych lat mojego kapłaństwa, kiedy przybyłem tutaj jako neoprezbiter. Ksiądz proboszcz zaprosił mnie do pokoju w którym miałem mieszkać. Był to mały pokój nad korytarzem w starej plebanii. Sąsiednie pokoje zajmowali: ks. Kasprzyk Kazimierz, popularnie zwany wtedy „ksiądz magister” i ks. Andrzej Wąchal, późniejszy budowniczy kościoła i proboszcz parafii w Górnych Łodygowicach. Wtedy parafia w Łodygowicach była jeszcze jedna.
Wiele wspomnień wyryło się w mojej pamięci. Młodzież! Ze wzruszeniem myślę o tej młodzieży, wspaniałej, rozmodlonej, którą tutaj zastałem. Wszyscy byli zapaleni do pracy, ja jako młody wikariusz także. Wspomnę jasełka, przedstawienie Męki Pańskiej, spotkania w grupie oazowej i jeszcze inne rzeczy. Były to częste spotkania; między innymi w słynnym „Piekiełku” na Porąbkach. Zostałem przyjęty bardzo życzliwie. W parafii działo się bardzo dużo. Długo by i wiele o tym wspominać! W archidiecezji krakowskiej oazy kwitły i tutaj także była wtedy naprawdę wspaniała oaza. Nie jestem w stanie opanować wzruszenia kiedy wracają tamte wspomnienia. Nie dziwcie się, że z rozrzewnieniem wracam do tamtych czasów. Ileż to wspomnień, ilu wspaniałych ludzi, ileż powołań. Dzisiaj oni wszyscy realizują swoje powołanie i w kapłaństwie, i w zakonie, i w małżeństwie. Dziś jeszcze mogę wymieniać po imieniu tych, których tu spotykałem. I nie dziwcie się temu mojemu wzruszeniu.
Ksiądz prałat natomiast był jak ojciec. Bardzo wymagający, surowy, sprawiedliwy. Człowiek, który wymagał od siebie i od nas. Był niezwykle rozmodlony, pilnował parafii, miał ogromny autorytet. Cieszył się tą młodzieżą, chociaż wyprawialiśmy różne rzeczy – jak to młodzi. A jednak czuł, że jest to dobre. Był kapłanem ukształtowanym jeszcze przed Soborem Watykańskim II, ukształtowanym według innych tradycji. Wszyscy to czuli. Pilnował porządku przedsoborowego. Troszczył się o nabożeństwa. On nigdy nie wyjechał na urlop. Spędzał go tu na plebanii, często modlił się w kościele i tej świątyni nigdy nie opuszczał. Był szanowany przez księży, był dziekanem w dekanacie żywieckim i rozwiązywał trudne problemy, które się pojawiały. Pozostały mi głębokie wspomnienia dobrego ojca. Czasami cierpiał, ale nigdy nie dał tego poznać po sobie.
Najmilsi!
To wspomnienie, które Wam dziś tu przedstawiam jest tak głębokie, że nie jestem w stanie wszystkiego opisać, co się tutaj wtedy działo. Zachowuję to w moim wnętrzu. Była to dla mnie pierwsza miłość. To wspomnienie, doświadczenie tych zadań, zaprocentowało w moim dalszym kapłaństwie. Wiele osób z oazy odwiedzało mnie później w Białym Dunajcu i w Suchej Beskidzkiej. Wspomnienie pozostało, lecz były to inne czasy. Inna była sytuacja gospodarcza, polityczna, zupełnie inne warunki życia. Ale był duch! Niesamowity duch! Minęło 45 lat od tamtych czasów. Świat się zmienił i tu też się zmieniło. Jednak to doświadczenie tamtych lat tkwi we mnie, związane z tutejszą parafią i z Księdzem Prałatem.
Moi Drodzy!
Życzyłbym sobie dożyć chwili, kiedy taki wzór kapłana zostanie utrwalony w Kościele! Kiedy doczekamy czasu, gdy taki zasłużony kapłan i świątobliwy człowiek, zostanie ogłoszony błogosławionym. Amen.
Tekst autoryzowany.
wygłoszona 16 października 2023 – czasie kolejnej miesięcznicy związanej z przygotowaniem do beatyfikacji Sługi Bożego ks. Jana Marszałka.
Najmilsi!
Wreszcie udało mi się odpowiedzieć na zaproszenie księdza Stanisława, który zajmuje się procesem związanym z wyniesienie do chwały ołtarzy mojego - waszego proboszcza księdza prałata Jana Marszałka. Obowiązki moje nie pozwalały mi, bym mógł znaleźć się w waszej i mojej pierwszej parafii, do której przyszedłem przed 48 laty, zaraz po święceniach w 1975 roku.
Dzięki zrządzeniom Opatrzności Bożej ten dzisiejszy dzień 16 października 2023 roku, kiedy właśnie wypada kolejna miesięcznica, jest związany ze wspomnieniem św. Jadwigi Śląskiej. Dla wszystkich Polaków i katolików na świecie, jest on także ważnym dniem, kiedy to wspominamy wybór na Stolicę Piotrową Świętego Jana Pawła II w 1978 roku, wtedy jeszcze kardynała Karola Wojtyły. Wtedy ja opuściłem już waszą parafię w czerwcu tego roku, a wybór papieża był w październiku. Ja byłem już w parafii Biały Dunajec. Natomiast tu zastąpił mnie ks. Józef Niedźwiedzki, który przyszedł z parafii Kościelisko, koło Zakopanego. Można powiedzieć, że myśmy się wymienili, bo obydwaj zostaliśmy wyświęceni na kapłanów przez ks. kardynała Karola Wojtyłę 18 maja 1975 roku. W gronie wyświęconych z naszego roku jest również Wasz rodak, ks. Antoni Kania z Górnych Łodygowic.
Stojąc w tym miejscu przychodzi mi na myśl wiele wspomnień z tych pierwszych lat mojego kapłaństwa, kiedy przybyłem tutaj jako neoprezbiter. Ksiądz proboszcz zaprosił mnie do pokoju w którym miałem mieszkać. Był to mały pokój nad korytarzem w starej plebanii. Sąsiednie pokoje zajmowali: ks. Kasprzyk Kazimierz, popularnie zwany wtedy „ksiądz magister” i ks. Andrzej Wąchal, późniejszy budowniczy kościoła i proboszcz parafii w Górnych Łodygowicach. Wtedy parafia w Łodygowicach była jeszcze jedna.
Wiele wspomnień wyryło się w mojej pamięci. Młodzież! Ze wzruszeniem myślę o tej młodzieży, wspaniałej, rozmodlonej, którą tutaj zastałem. Wszyscy byli zapaleni do pracy, ja jako młody wikariusz także. Wspomnę jasełka, przedstawienie Męki Pańskiej, spotkania w grupie oazowej i jeszcze inne rzeczy. Były to częste spotkania; między innymi w słynnym „Piekiełku” na Porąbkach. Zostałem przyjęty bardzo życzliwie. W parafii działo się bardzo dużo. Długo by i wiele o tym wspominać! W archidiecezji krakowskiej oazy kwitły i tutaj także była wtedy naprawdę wspaniała oaza. Nie jestem w stanie opanować wzruszenia kiedy wracają tamte wspomnienia. Nie dziwcie się, że z rozrzewnieniem wracam do tamtych czasów. Ileż to wspomnień, ilu wspaniałych ludzi, ileż powołań. Dzisiaj oni wszyscy realizują swoje powołanie i w kapłaństwie, i w zakonie, i w małżeństwie. Dziś jeszcze mogę wymieniać po imieniu tych, których tu spotykałem. I nie dziwcie się temu mojemu wzruszeniu.
Ksiądz prałat natomiast był jak ojciec. Bardzo wymagający, surowy, sprawiedliwy. Człowiek, który wymagał od siebie i od nas. Był niezwykle rozmodlony, pilnował parafii, miał ogromny autorytet. Cieszył się tą młodzieżą, chociaż wyprawialiśmy różne rzeczy – jak to młodzi. A jednak czuł, że jest to dobre. Był kapłanem ukształtowanym jeszcze przed Soborem Watykańskim II, ukształtowanym według innych tradycji. Wszyscy to czuli. Pilnował porządku przedsoborowego. Troszczył się o nabożeństwa. On nigdy nie wyjechał na urlop. Spędzał go tu na plebanii, często modlił się w kościele i tej świątyni nigdy nie opuszczał. Był szanowany przez księży, był dziekanem w dekanacie żywieckim i rozwiązywał trudne problemy, które się pojawiały. Pozostały mi głębokie wspomnienia dobrego ojca. Czasami cierpiał, ale nigdy nie dał tego poznać po sobie.
Najmilsi!
To wspomnienie, które Wam dziś tu przedstawiam jest tak głębokie, że nie jestem w stanie wszystkiego opisać, co się tutaj wtedy działo. Zachowuję to w moim wnętrzu. Była to dla mnie pierwsza miłość. To wspomnienie, doświadczenie tych zadań, zaprocentowało w moim dalszym kapłaństwie. Wiele osób z oazy odwiedzało mnie później w Białym Dunajcu i w Suchej Beskidzkiej. Wspomnienie pozostało, lecz były to inne czasy. Inna była sytuacja gospodarcza, polityczna, zupełnie inne warunki życia. Ale był duch! Niesamowity duch! Minęło 45 lat od tamtych czasów. Świat się zmienił i tu też się zmieniło. Jednak to doświadczenie tamtych lat tkwi we mnie, związane z tutejszą parafią i z Księdzem Prałatem.
Moi Drodzy!
Życzyłbym sobie dożyć chwili, kiedy taki wzór kapłana zostanie utrwalony w Kościele! Kiedy doczekamy czasu, gdy taki zasłużony kapłan i świątobliwy człowiek, zostanie ogłoszony błogosławionym. Amen.
Tekst autoryzowany.